mięta

ślubne inspiracje #1, czyli z czym jeść miętę!

09:40






Czy są tu jakieś przyszłe panny młode? Na moje pytanie jest tylko jedna właściwa odpowiedź: TAK! W końcu przecież wszystkie wylądujemy przed ołtarzem (bądź w USC), patrząc w oczy TEMU JEDYNEMU, wypowiadając sakramentalne "tak" łamiącym się ze wzruszenia głosem ;) Postanowiłam, że w związku z faktem, iż w końcu na poważnie zabrałam się za tworzenie swojego miejsca w sieci i nie będę więcej zaniedbywać bloga, co czwartek będziecie mogły przeczytać nowy wpis związany z moimi poszukiwaniami i przygotowaniami do tego wielkiego DNIA! Więc jeżeli tematyka ślubna jest Wam bliska, albo szukacie inspiracji i pomysłów, na pewno znajdziecie tutaj coś dla siebie. Dla mnie będzie to ściąga, notes, kalendarz i organizer w jednym. Nie mam cierpliwości upychać gdzie indziej milionów zdjęć, a mój komputer nie wyrabia już z folderami, w których i tak sama się później nie odnajduje....



Na początek pytanie - co jest najważniejsze i od czego zacząć, kiedy na palcu wesoło błyszczy Ci pierścionek, rodzice się cieszą, a znajomi gratulują? W moim przypadku było pewnie trochę inaczej niż w przypadku większości dziewczyn - jakoś nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w roli żony. W sumie to chyba nawet nie lubię tego określenia. Dużo bardziej podoba mi się chociażby amerykańskie 'wifey'... ale cóż, póki co żyjemy w Polsce, a ja co najwyżej będę mogła być żonką:P


Kiedy minęła pierwsza fala euforii związana z zaręczynami, trzeba było podjąć pierwsze decyzje. Co dalej? Kiedy? My (ja i mój narzeczony), jako że jesteśmy bardzo wygodni i z natury raczej leniwi, od razu postanowiliśmy, że ślub za dwa lata. No, dwa i pół. Daliśmy sobie wystarczająco dużo czasu na 'badanie rynku'. Ale rok minął, a decyzje trzeba było w końcu zacząć podejmować....




Na pierwszy ogień idzie oczywiście wstępna liczba gości, bardzo wstępna. A za wstępną liczbą gości rezerwacja sali. To trzeba zrobić maksymalnie na rok przed planowaną datą ślubu, nie później. Uwierzcie mi, wielkie będzie Wasze zdziwienie, gdzie w czasach kiedy 'przecież ślubów jest coraz mniej' nie będzie żadnej fajnej sali kiedy zaczniecie poszukiwania. Jakbym była mądrzejsza, zarezerwowałabym salę dawno temu, jeszcze przed zaręczynami... oczywiście nie informując o moich poczynaniach przyszłego Pana Młodego, żeby go nadto nie wystraszyć ;)



OKEJ: MAMY SALĘ!



I co dalej? MOTYW. Tak, właśnie. Wolę już teraz o tym pomyśleć, żeby nie było później nieporozumień. Dzięki temu już  mogę zacząć kupować rzeczy, a wybranie odpowiedniego motywu bardzo usprawniło wybór i nie dam się już wabić innym wzorom i kolorom;)  Jednak wybór sam w sobie wcale nie jest taki prosty. Miotałam się między zasadniczo czterema różnymi motywami. Wyboru już dokonałam, i zastanawiam się, czy zgadniecie ;)

Na początek przedstawiam Wam jaśnie Panią MIĘTĘ!  Kolor genialny, osobiście jeden z moich ulubionych. Ma dużo plusów, po zdjęciach widać, że jest praktycznie idealnym ślubnym kolorem. Nie będę się zbyt dużo rozpisywać, bo nad swoim motywem wygłaszam istne peany, więc wszyscy od razu się zorientują o co chodzi ;)























PROPOZYCJE PALET KOLORYSTYCZNYCH:




zdjęcia: PINTEREST

You Might Also Like

2 komentarze

Like us on Facebook

zBLOGowani.pl