cinque terre

Da się? Da! Cinque Terre w jeden dzień

11:19

Dzisiaj kolejny post z serii - jak zwiedzić wiele miejsc w krótkim czasie. Wiele znaczy dokładnie pięć.  Jak pisałam Wam w poprzednim poście - naszą bazą wypadową na Cinque Terre była La Spezia. Równie dobrze mogłyśmy wybrać Levanto albo któreś z pięciu miasteczek, ale zaraz Wam napiszę dlaczego ich nie wybrałyśmy. Nie będę Wam też opisywać czym jest Cinque Terre. Masę informacji znajdziecie w profesjonalnych artykułach, bardziej ode mnie zainteresowanych tą tematyką. Ja opiszę wszystko ze swojego punktu widzenia.


Cinque Terre wczesną jesienią

Nie muszę Wam wspominać, że takie miejscowości są najbardziej popularne latem. I na pewno wtedy też jest świetnie. My wybrałyśmy jednak jesień. Dlaczego?
Po pierwsze - jest sporo mniej turystów. Poważnie, czytałam, że w wakacje praktycznie nie ma gdzie dosłownie wetknąć palca.  Czasem nawet usiąść. I trzeba czekać kilka kolejek, zanim uda się wejść do pociągu.
Po drugie - na jesień jest już dużo taniej. Nadal działają wszystkie knajpy, nadal jest ciepło, piękna pogoda, kursują pociągi i wycieczkowe łodzie (dla tych, którzy Cinque Terre obejrzeć chcą z poziomu morza). Ba - podczas naszego pobytu znaleźli się nawet amatorzy morskich kąpieli.


Transport

Będąc na Cinque Terre pierwsze co robicie to idziecie na dworzec i kupujecie Cinque Terre Card. W październiku 2017r., czyli wtedy kiedy my tam byłyśmy koszt karty na jeden dzień wynosił 16 euro, na dwa dni 29 euro. Piszę tutaj o koszcie karty, która w cenie zawiera nieograniczoną ilość przejazdów pociągami na linii Levanto- La Spezia do godziny 24 dnia, kiedy karta była zakupiona, przejazdy klimatyzowanymi busami i windami. Uwaga! Nie ma sensu kupowanie karty na sam trekking. Jednodniowa kosztuje 13 euro i upoważnia Was niby do bezpłatnego wejścia na wszystkie ścieżki trekkingowe. BEZPŁATNE JEST WIĘKSZOŚĆ Z NICH, nawet bez karty. Jest to całkiem niezły chwyt marketingowy (chylę czoła), bo ludzie chcąc przejść Ścieżką Miłości (bo z miasteczka do miasteczka da się też przejść pieszo, a raczej dało, bo teraz część ścieżek jest remontowana) często korzystają właśnie ze ścieżek. 
Co do samego pociągu - jeździ od wczesnych godzin porannych do 24. Odległość czasowa między miasteczkami to 3-9 minut, więc walka o miejsca siedzące nie ma sensu. Pociągi kursują w zależności od pory dnia co 20-30 minut.


Zacznijmy od... Riomaggiore

Wybór nie jest przypadkowy. To miasteczko było najbliżej La Spezii, w której miałyśmy nocleg. O samej La Spezii napiszę Wam więcej w kolejnym poście. W Riomaggiore jest super port z kolorymi łódkami. Zjadłyśmy tam też rożek z owocami morza! W sumie każde z miasteczek ma też promenadę, przy której znajdują się sklepy z pamiątkami i tętni życie.






Manarola

Nie ma co ukrywać - na żywo, z pewnej odległości robi piorunujące wrażenie. Może kojarzycie z instagrama i internetu zdjęcia restauracyjne przy płocie (w zasadzie przy tym, przy którym stoje poniżej)? Miałyśmy iść do tej restauracji. Okazało się jednak, że ilość miejsc była ograniczona, a w kolecje do wejścia stało przed nami jakieś 100 osób. Odpuściłyśmy. Szkoda nam było czasu. Jeżeli jednak uda Wam się wbić w taką porę, że ludzi będzie mało, to polecam. Widoki świetne, można popijać prossecco, a i sama kuchnia ma świetne opinie na Tripadvisorze.





Vernazza

To miasteczko chyba najbardziej mi się podobało - bo widziałam je z góry. Tam właśnie na spokojnie usiadłyśmy też w restauracji, pijąc aperola, jedząc chleb z oliwą i pizzę. Żeby dostać się na miejsce, z którego zrobione zostało zdjęcie poniżej musiałyśmy poczekać do godziny 17, bo wtedy został otwarty ten odcinek ścieżki. Nie dajcie się też nabrać - żeby zrobić to zdjęcie musiałam skoczyć ze skarpy, pokonując przy tym ogrodzenie. Instagram jednak wybacza takie zabiegi - w końcu wszystko dla dobrej foty;).




Monterosso al Mare

To druga według mnie "najsłabsza" miejscowość. Nie zrozumcie mnie źle - słaba tylko w porównaniu do innych. Gdybym widziała samo Monterosso, nie mając możliwości porównania go do pozostałych miasteczek, na pewno miałabym na ten temat inne zdanie. Monterosso było jedyną miejscowością, która odczuła nadchodzącą jesień. Może znacie te zdjęcia z nadmorskiej plaży, z rozłożonymi zielono - pomarańczowymi parasolami? No właśnie. Październik sprawił, że były złożone, dlatego właśnie misteczko nie było tak urocze.



Corniglia 

Corniglia jest piątym miasteczkiem. Jak widzicie nie robiłam tam żadnych zdjęć, bo po prostu w mojej ocenie na tle pozostałych miasteczek wypadła słabo. Do tego żeby się do niej dostać trzeba było pokonać jakieś tysiąc schodów (nie wpadłyśmy z moją siostrą na to, że przecież miałyśmy busa w cenie....). Myślę, że Cornilgia na pewno piękniej wygląda, kiedy obserwujecie ją z poziomu morza. Mnie nie urzekła. Mam nadzieję, że nikt tą oceną nie będzie czuł się skrzywdzony.





Dajcie znać co myślicie!
P.

You Might Also Like

0 komentarze

Like us on Facebook

zBLOGowani.pl