Dziewczyny!
Dla tych z Was, które śledzą mnie na Instagramie nie jest tajemnicą ani motyw przewodni naszego wesela, do którego zostało już mniej niż 3 miesiące, ani kilka zdjęć z naszej sesji narzeczeńskiej numer jeden, z której jestem super zadowolona i dumna, bo nie spodziewałam się, że wyjdzie po pierwsze tak świetnie, po drugie, że jej efekty zrobią na naszych gościach aż takie wrażenie.
Sesja ta z naszym głównym motywem kolorystycznym była nam bowiem potrzebna do zaproszeń ślubnych. Po tym, co widzieliśmy na rynku poligraficznym doszliśmy do wniosku, że sami zaprojektujemy i wydrukujemy lepsze:P Nietuzinkowe i oryginalne, żeby nasze wesele zapadło gościom w pamięć już od pierwszego kontaktu, i żeby wiedzieli czego się spodziewać. Poza tym zdjęcia wykorzystamy również podczas przyjęcia weselnego. Fakt, że zdjęcia robione były na równe 100 dni przed ślubem również ma symboliczne znaczenie.
Ale właściwie po co Wam to...?
Sesja ta z naszym głównym motywem kolorystycznym była nam bowiem potrzebna do zaproszeń ślubnych. Po tym, co widzieliśmy na rynku poligraficznym doszliśmy do wniosku, że sami zaprojektujemy i wydrukujemy lepsze:P Nietuzinkowe i oryginalne, żeby nasze wesele zapadło gościom w pamięć już od pierwszego kontaktu, i żeby wiedzieli czego się spodziewać. Poza tym zdjęcia wykorzystamy również podczas przyjęcia weselnego. Fakt, że zdjęcia robione były na równe 100 dni przed ślubem również ma symboliczne znaczenie.A te zaproszenia...?
Poniżej prezentuję Wam kilka zdjęć, jak również finalny efekt całego zaproszenia. Projekt wykonał mój Michał, na stałe powiązany zawodowo z drukowaniem i projektowaniem. Jestem z niego szczególnie dumna, mam w domu prawdziwy, utalentowany skarb.
Zapraszam Was do podzielenia się w komentarzach co myślicie, co zmieniłybyście i jakie są Wasze wymarzone zaproszenia!
0 komentarze